Karaluch bryka u lekarza
– W życiu nie widziałem takich gigantów – mówi pacjent przychodni przy Koszykowej. Rano karaluchy biegają po schodach i korytarzach. Podobne problemy są także w stołecznych szpitalach
Czytelnik „ŻW” Janusz Jendyk wybrał się na wizytę u lekarza. – Było to przed ósmą rano. Siedziałem w poczekalni, a pod nogami biegało robactwo. Niektóre karaluchy były już martwe – opowiada. – To nie jest kraj trzeciego świata, tylko środek Europy! Do czego to podobne, żeby robactwo pojawiało się w miejscu, gdzie powinna panować sterylna czystość.
Dodaje, że owady są na wszystkich czterech piętrach klatki schodowej. Widział też prusaki.
Sprawdziliśmy, co się dzieje w przychodni przy Koszykowej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta