Ratunek dla lotnika w wodzie
„Według instrukcji, aby wtarabanić się do dingi, mam złapać za dwa uchwyty i wciągnąć się do środka głową do przodu. Wcale niełatwa sprawa!
Już byłem w połowie drogi, gdy jakaś fala podbiła dziób i... chlast! – jestem pod wodą, a nad sobą mam przewróconą dingi. Nie wiem, jak wydostałem się na zewnątrz i czemu się nie utopiłem. Leżałem na wodzie, odpoczywałem, potem jeszcze kilka razy topiłem się, zanim udało mi się dingi ustawić prosto. Bałem się ją już ruszyć, że znowu mnie przywali i wtedy już się spod niej nie wydobędę...” – wspominał wodowanie w Zatoce Biskajskiej kpt. Stanisław Sawczyński, radaroperator z 307. Dywizjonu Lwowskich Puchaczy.
Alianckie załogi miały pełen ekwipunek ratunkowy – oprócz spadochronu pilot miał dingi (siedział na niej) oraz nadmuchiwaną kamizelkę. Mimo to ratowanie lotników, którzy musieli wodować, było sporym problemem dla sił lotniczych. Według danych American Air Force w czasie działań w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta