Komik płacze śmiechem
Z Zenonem Laskowikiem rozmawiał Jacek Cieślak
Rz: Benny Hill prywatnie był osobą niezwykle depresyjną, podobnie jak Peter Sellers. Nie wiem, czy czuje się pan komikiem, czy raczej człowiekiem kabaretu, ale tryska pan energią, a uśmiech nie schodzi z ust.
Pozory mylą...
Znowu pan żartuje.
Komik płacze śmiechem. W ten sposób wyraża głęboko skrywane rozterki. Wszystko po to, żeby nie psuć uroków życia. A mówiąc już bardzo, bardzo serio: rzeczywiście warto odróżnić komika od człowieka kabaretu. Myślę, że kabaret był wstępem do realizowania moich marzeń związanych z komizmem. Mam nadzieję, że Jan Kęcik, reżyser „Filharmonii uśmiechu”, to zauważył i próbuje mnie pokierować w nową stronę. Gram w tym programie etiudę komiczną „Laskowik dyrygentem”. Próbuję bawić widza bez słów, zachowując jednak pełny kontakt z nim, tak aby odczytał mój wewnętrzny monolog. Najważniejsze pytanie brzmi, jak zaskoczyć publiczność. Bo jeżeli już na początku wie, jaka będzie pointa, grozi nam totalna nuda.
Tymczasem większość młodych kabaretów serwuje kawę na ławę. Pan reprezentuje starą szkołę?
Muszę młodych usprawiedliwić. Nie ma dla nich wydziału kabaretowego czy estradowego w Akademii Teatralnej. Zgodnie z zasadami rynkowymi, próbują się sprzedawać. Kabaret Moralnego Niepokoju, Ani Mru Mru czy Neonówka mają pomysły, tylko brakuje im warsztatu i doświadczenia. Ale jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta