Dżuba czeka na wojnę
Stolica Sudanu Południowego jest magnesem ściągającym złodziei i biznesmenów, pracowników ONZ i organizacji pozarządowych, chrześcijańskich misjonarzy i politycznych negocjatorów
Drzwi samolotu otwierają się i wchodzę do pieca. 40 stopni ciepła, ponad 80 procent wilgotności, pot spływa po plecach jeszcze zanim docieramy do terminalu. Po godzinie w takim upale białemu człowiekowi mózg się lasuje, łysym zaczynają rosnąć włosy, gadatliwym język kołkiem w gardle staje, szorstki i suchy jak papier ścierny.
Dżuba International Airport to barak wielkości starego Okęcia podzielony na hol odlotów i przylotów. Śmierdzi w nim jak kiedyś na dworcu PKS Warszawa-Marymont, tyle że ludzie milsi. Panuje tu taki chaos, że swobodnie można wyjść, unikając kontroli paszportowej, ale raczej nie należy tego robić, bo bez tych pieczątek nie da się potem wylecieć z kraju. Podbijam paszport, oddaję bagaż do kontroli – jakiś facet w mundurze otwiera moją torbę, udaje, że ją przegląda, stawia na niej krzyżyk kredą i oddaje ze znudzoną miną. Rejestruję swój przyjazd, co w praktyce oznacza, że wypłacam urzędnikowi na lotnisku kolejne 40 dolarów oprócz 50, które zapłaciłem wcześniej za wizę. Potem jeszcze przejście przez niedziałające bramki z wykrywaczami metalu i jestem na ulicach Dżuby.
Jeszcze kilka lat temu to była duża wieś – cofnięta w czasie, zaplątana w historię Sudanu, nieszczęśliwa jak los milionów ludzi żyjących na południu kraju. Dziś Dżuba jest stolicą nieistniejącego państwa, politycznym centrum regionu, magnesem ściągającym tu złodziei i biznesmenów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta