Duch Ceausescu wciąż u nas rządzi
20 lat po rewolucji nikt w Rumunii nie chce lustracji. Dawni agenci są milionerami – mówi rumuńska politolog
Rz: 16 grudnia 1989 roku Rumuni wyszli na ulice Timiszoary. Rozpoczęła się rewolucja, która 22 grudnia dotarła do Bukaresztu i doprowadziła do upadku reżimu. Co pani wtedy robiła?
Alina Mungiu-Pippidi: Byłam lekarzem w szpitalu uniwersyteckim w Jassach i współtworzyłam studencką gazetę. Co prawda, Nicolae Ceausescu zamknął ją na osiem miesięcy, ale nadal się spotykaliśmy. 22 grudnia usłyszeliśmy, że coś się dzieje w Bukareszcie. Docierały już informacje z Timiszoary, ale nie wiedzieliśmy dobrze, o co chodzi.
Nie wiedzieliście, że na ulicach Timiszoary są czołgi? Że milicja strzela do ludzi i płoną budynki w centrum miasta?
Wszyscy słuchali Radia Wolna Europa, ale nie wiedzieliśmy wszystkiego. Po 20 grudnia do Timiszoary nie można było się już dodzwonić. Ale gdy usłyszeliśmy o Bukareszcie, skrzyknęliśmy innych studentów i tego samego popołudnia zaczęliśmy wydawać gazetę. Nie mieliśmy papieru, ale w końcu udało się wykorzystać redakcję jednej z gazet komunistycznych. Drukowaliśmy pismo za darmo i za darmo je rozdawaliśmy. Spontanicznie staliśmy się dziennikarzami,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta