Zawsze w kolektywie
Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu, kandydat SLD na prezydenta
RZ: Jest pan podobny do Gregory’ego Pecka czy Kennedy’ego, bo już się pogubiłem?
Prywatnie też lubię żartować (śmiech), ale o tym mogę porozmawiać, jak pan wyłączy dyktafon, bo bardzo nie lubię mówić o sobie.
Musi pan, w końcu kandyduje pan na prezydenta, ludzie będą o wszystko pytać.
Więc będę to powoli przełamywać i mówić tylko tyle, ile trzeba.
To jak z tym podobieństwem?
Usłyszałem kiedyś, żeby było śmieszniej w Stanach Zjednoczonych, że jestem podobny do Kennedy’ego.
Nałęcz jak Obama, pan jak Kennedy – amerykańska ta kampania lewicy.
(śmiech) Koleżanki z SLD podchwyciły to porównanie i poszło w świat, ale zostawmy to. Ja jestem sobą, nie będę kimś innym, nie będę nikogo udawał, nie przebiorę się…
Ale schudnie pan. Każdy chudnie.
Trochę zeszczupleję. Końcówkę zeszłego roku miałem złą, bo przyplątało się zapalenie płuc i się nie ruszałem.
I w tenisa pan nie grał, a ponoć dobry pan jest.
Niezły. Córka też gra, syn grał, trenował piłkę ręczną, judo, teraz krav magę, jeżdżą na nartach.
Pan nie?
Jeżdżę, ale powoli i ostrożnie (śmiech).
To jak Tusk. On też w ogóle nie umie, ale z uporem jeździ.
Bo zawsze na tym stoku jest, trzeba trafu, fotoreporter „Faktu”.
Zatańczy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta