Polska jest w dobrych rękach
Donald Tusk, podejmując decyzję słuszną, choć dla niego ryzykowną, udowodnił, że ma cechy, które u polityka są cenne i rzadkie zarazem. Jeśli je potwierdzi dalszą karierą, to będzie mógł się ubiegać o miano męża stanu – pisze publicysta
Decyzja Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich to w pierwszym rzędzie dobra decyzja dla działania mechanizmów ustroju. W naszej konstytucji jest pęknięcie będące śladem wydarzeń sprzed 20 lat.
Od początku III Rzeczypospolitej dominowała tendencja do tworzenia ustroju, w którym władzę wykonawczą sprawuje premier. W 1990 roku jednak – po to, by zagrodzić Lechowi Wałęsie drogę do urzędu prezydenta – wprowadzono wybór w głosowaniu powszechnym, bo akurat wtedy notowania Lecha były słabe. Przyłożył do tego rękę między innymi obóz polityczny, z którym byłem związany, i srodze się pomylił, ja – także. Wałęsa znalazł się w Belwederze ze sporymi uprawnieniami, które wymusił fakt otrzymania silnego mandatu, bo pochodzącego z wyborów powszechnych.
Decyzja będąca skutkiem okoliczności chwili okazała się trwała. Wprowadziła do ustroju instytucję dwugłowej władzy wykonawczej. Władzę, głównie negatywną (wetowanie decyzji), ma prezydent, a głównie pozytywną (podejmowanie decyzji) premier i rząd. W tę konstrukcję wkomponowany jest konflikt między obydwoma władzami, który nie musi się ujawnić, ale może, w skrajnym przypadku drastycznie.
Otóż wybór na prezydenta ambitnego polityka w pełni kariery, będącego na domiar silnym liderem partii rządzącej, daje gwarancję ostrej kolizji z namaszczonym przecież przez tegoż lidera premierem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta