Tylko zera są niekontrowersyjne
Świeczki przed Pałacem Prezydenckim układają się w języki lawy. Ta mickiewiczowa gorąca lawa podobnie jak pięć lat temu znów wypłynęła spod skorupy – twierdzi filozof w rozmowie z Kamilą Baranowską
W sobotę od rana przed Pałacem Prezydenckim ludzie zapalali znicze, składali kwiaty, modlili się. Tłumy wychodziły na ulice nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. Już to kiedyś widzieliśmy. Pięć lat temu, po śmierci papieża. Da się porównać te dwa wydarzenia?
Dariusz Karłowicz: Trudno mi o tym mówić. W tym samolocie zginęło wielu ludzi, z którymi miałem zaszczyt współpracować, których podziwiałem, którzy byli mi bliscy. Ale rzeczywiście, kiedy wczoraj całą rodziną poszliśmy zapalić znicze przed Pałacem Prezydenckim, uświadomiliśmy sobie, że – w kategoriach roku liturgicznego – właśnie teraz mija piąta rocznica pożegnania z Janem Pawłem II. To też była wigilia niedzieli Miłosierdzia Bożego. Patrząc na świece na Krakowskim Przedmieściu, trudno było nie myśleć o tych, które paliły się pięć lat temu, kiedy żegnaliśmy się z papieżem – trudno było odpędzić natrętną myśl, że te świeczki układają się w języki lawy, że podobnie jak pięć lat temu spod skorupy znowu wypłynęła gorąca mickiewiczowa lawa.
Pięć lat temu też było wiele nadziei, że oto dokonał się w Polakach jakiś przełom. A potem wszystko wróciło do normy. Pokolenie JP2 pozostało tylko pustym frazesem. Czy tak będzie i tym razem?
Nie jestem takim pesymistą. Myślę, że jednak wiele z tamtego doświadczenia zostało. Powstały instytucje, ważne teksty – ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta