Polska może być przystanią dla chińskiego kapitału
Expo 2010 w Szanghaju jest idealną okazją do przełamania złej passy w relacjach polsko-chińskich. Części pomysłów na promowanie naszego kraju na tej wystawie nie skonsultowano jednak chyba z ekspertami
Polska otrąbiła oszołamiający sukces rodzimego pawilonu, który uświetnił Expo 2010 w Szanghaju. Z tonu wypowiedzi podsumowujących wydarzenie można wywnioskować, że bez nas światowa wystawa niemal by się nie odbyła, a miarą tej konstatacji jest fakt, że Chińczycy spędzają godzinę w kolejce, aby dostąpić olśnienia polską ekspozycją, skądinąd bardzo oryginalną. Cóż. W kraju, który jakiś czas temu zmienił nazwę z RP na PR (jak twierdzi zaprzyjaźniony dziennikarz), wszystko już uchodzi. Możemy się karmić złudzeniami, ale – za chińskiego Boga – nie przekonamy do tych złudzeń nikogo spoza obszaru narodowego PR. Spójrzmy prawdziwe w oczy: miarą kolejki w Szanghaju jest liczebność miejscowej ludności oraz wąskie wejście do naszego pawilonu, a nie fascynacja krajem, do którego Chinom daleko, chyba nawet coraz dalej.
Mizerny bilans
Bilans polsko-chińskiej współpracy gospodarczej, której początek symbolizuje wspólne joint venture Chipolbrok z 1952 r., prezentuje się wyjątkowo mizernie. Wystarczy nadmienić, że przez ostatnie 20 lat inwestycji bezpośredniej nie dokonała w Polsce żadna licząca się na świecie chińska firma. Zła passa trwa szczególnie od przystąpienia do Unii Europejskiej i wiąże się z licznymi próbami wejścia firm Państwa Środka na nasz rynek. Spektakularny przykład to rezygnacja Lenovo z inwestycji w fabrykę komputerów pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta