Peter Esterhazy: za piłkę się umiera
Wszystkie matki opowiadają dzieciom bajki, ale taka, która opowiadałaby swoim synom wyłącznie bajki o futbolu, byłaby z pewnością unikatowa. W powieści „Niesztuka”, kilka dni temu wydanej po polsku, takiej właśnie matce oddał hołd jej syn, jeden z najwybitniejszych prozaików współczesnych – Peter Esterhazy.
Pani Lilike, bo o niej mowa, o największym piłkarzu w dziejach węgierskiego futbolu, jakim był Ferenc Puskas, mówiła „Ferenc”, a nie jak cała reszta jej rodaków „Öcsi” (braciszek). Bo dla niej futbol był zbyt poważną sprawą, by ją infantylizować. I nic wspólnego nie miały z tym opowiadane synom bajki o Ferencu Puskasu, który choć pochodził z niskich sfer, wyruszył w świat i został królem. To były bajki prawdziwe, tak jak bajkowo przebiegała kariera tego łowcy bramek, których nastrzelał dla węgierskiego Honvedu i Realu Madryt 511 (więcej goli w klubowej piłce zaliczyli tylko Pele i Josef Bican).
Matka Petera Esterhazyego najczęściej mówiła o Puskasu, numerem jeden był jednak dla niej Hidegkuti, a wielką trójkę zamykał Bozsik. Gdy w końcu lat 60. kariera sportowa tego ostatniego dobiegła końca,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta