Maradona, historia choroby
Znów będzie gwiazdą mundialu. Jako 50-letni trener z siwiejącą brodą, ale wciąż ten sam zdziecinniały i wulgarny geniusz, zniewolony przez ego, nałogi i obsesje. Uosabia piękno i brud argentyńskiego futbolu
Od kiedy pamięta, był własnością publiczną. Jako dzieciak zabawiał widzów żonglerką w przerwach meczów w Buenos Aires. Jako nastolatek wygrywał z dorosłymi. Jako dorosły miał świat u stóp, ale miał go też nieustannie na karku. Innego życia nie zna. Nie wie, co to znaczy przestać odgrywać rolę. Jak to jest, gdy nie ma kamer i paparazzich, gdy ludzie nie odwracają za nim głowy na ulicy, gdy mu nie dziękują za to, że jest, gdy się do niego nie modlą. Gdy nie mają zdania na jego temat. Muszą mieć. On się tym upaja.
– Jestem biały albo czarny, szary nie będę nigdy w życiu – mówił kilka miesięcy temu, w dniu, gdy prowadzona przez niego Argentyna po zwycięstwie nad Urugwajem w bólach przecisnęła się do mistrzostw świata w RPA. Maradona tamtego wieczoru swoich krytyków wyzywał od sk...synów, a tym, co w niego nie wierzyli, mówił, że teraz co najwyżej mogą mu wyświadczyć pewną przysługę seksualną. Jaką, to pokazywał już wcześniej, przez szybę autobusu wiozącego piłkarzy i w drodze na konferencję prasową, gdy się na widok kamer łapał za genitalia. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) skazała go za ten monodram na dwumiesięczną banicję, nie wpuściła na losowanie grup finałowych mundialu. Argentyńczycy byli zażenowani, niektórzy żądali dymisji trenera, ale w końcu jakoś wstyd przełknęli. Ot, Diego. Wściekłość to jego paliwo. Gdy w 1986 roku w Meksyku zdobywał mistrzostwo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta