Niemieckie wojsko to nie misja humanitarna
W zeszłym tygodniu prezydent Niemiec Horst Koehler podał się do dymisji. Tak po prostu. „Rezygnuję z pełnienia urzędu ze skutkiem natychmiastowym” – powiedział i wyszedł
Była to, wedle jego własnych słów, reakcja na krytykę: zaatakowano go za uwagi, jakie wygłosił podczas podróży do Afganistanu w maju i poczuł, że już nie może pozostać na stanowisku. W Niemczech prezydent to czysto ceremonialna funkcja i nie obejmuje wypowiadania kontrowersyjnych kwestii. Ponieważ zarzucono mu, że złamał tę zasadę, odszedł.
Zanim jednak wzruszycie ramionami, mówiąc to się mogło zdarzyć gdziekolwiek, przeczytajcie uważnie to, co faktycznie powiedział prezydent: „kraj takiej wielkości jak nasz, tak skupiony na eksporcie a więc zależny od handlu zagranicznego musi być świadom, że użycie wojska jest konieczne w nadzwyczajnych sytuacjach, by chronić nasze interesy”.
W USA, Wielkiej Brytanii czy Francji nikt by nawet tego nie zauważył. Ale w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta