Komorowski – noc myśliwego
Łowiecka pasja marszałka była powszechnie znana. Od chwili gdy został kandydatem PO, stała się tematem tabu
Zamiłowanie Bronisława Komorowskiego do polowań to jeden z największych kłopotów sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej. – Jednym z naszych celów jest pilnowanie, by nie wypłynęły zdjęcia pokazujące naszego kandydata z upolowanym zwierzęciem – przyznał w rozmowie z „Rz” polityk PO.
W połowie maja pisaliśmy o protestach organizacji ekologicznych, które wezwały kandydata Platformy do rezygnacji z krwawego hobby. – Zabijanie zwierząt dla przyjemności uznajemy za moralnie niedopuszczalne – tłumaczył „Rz” Cezary Wyszyński z Ruchu na rzecz Zwierząt Viva.
W tym samym tygodniu po Hajnowskich Dniach Muzyki Cerkiewnej i wizycie u Włodzimierza Cimoszewicza Komorowski nagle ogłosił: – Dostałem od dzieci i wnuków aparat fotograficzny z taką prośbą, bym przestał polować, a zaczął robić zwierzętom zdjęcia. Spróbuję się do tej prośby zastosować.
Wtedy zawrzało z kolei wśród myśliwych, którzy na forach internetowych nazywali Komorowskiego „zdrajcą”. Ale sztab PO wie, co robi: myśliwych jest w Polsce 100 tysięcy, przeciwników około miliona. Rachunek jest prosty.
Nikt nic nie wie
Gdy postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądała kariera łowiecka Komorowskiego, okazało się nagle, że stała się tematem tabu. Milczą dawni towarzysze polowań, leśnicy zasłaniają się niepamięcią. Ryszard Mączyński, prezes Towarzystwa Łowieckiego Ponowa i przyjaciel...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta