Wskrzeszeni rąk nie potrzebują
Z doc. Jerzym Jabłeckim, kierownikiem Pododdziału Replantacji Kończyn w szpitalu św. Jadwigi w Trzebnicy, rozmawia Izabela Filc-Redlińska
RZ: W jaki sposób powiedzieć rodzinie osoby zmarłej, że zabierzemy jej rękę?
To trudne zadanie. Rękę, podobnie jak narządy wewnętrzne, pobieramy od osoby, u której dochodzi do śmierci mózgu. Zwykle leży ona na oddziale reanimacyjnym. Jej rodzina widzi, że jest różowa, ciepła. Klatka piersiowa podnosi się i opada, wyczuwalny jest puls. Przekracza to nasze wyobrażenie o śmierci. Dlatego najważniejsze jest uświadomienie rodzinie, że mimo pozorów życia, mamy do czynienia z sytuacją nieodwracalną. I że część zmarłego może istnieć dalej w postaci jego narządów, które ofiaruje on innym ludziom. Mimo że w Polsce obowiązuje domniemana zgoda na ich pobranie, to w przypadku narządów zewnętrznych, takich jak ręka, zawsze o nią prosimy.
Ze słabym skutkiem. Pierwszy polski pacjent czekał na rękę aż sześć lat.
W badaniach większość Polaków deklaruje, że zgadza się na oddanie swoich organów po śmierci.
W praktyce sytuacja wygląda inaczej. W przypadku narządów zewnętrznych dochodzi jeszcze dodatkowa bariera psychologiczna. Mimo że dawca zawsze otrzymuje od nas protezę, ludzie uważają, iż zabranie ręki jest większym okaleczeniem zmarłego, niż pobranie mu nerki czy serca. Nie dalej jak dwa tygodnie temu mieliśmy przypadek, kiedy rodzina zgodziła się na ofiarowanie wszystkich organów wewnętrznych swojego bliskiego, ale nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta