Świadek musi zniknąć
Sprawy o morderstwa i korupcję kończą się wyrokami uniewinniającymi, ponieważ w trakcie procesów znikają kluczowi świadkowie
Kiedy w 1997 r. po długich dyskusjach wprowadzona została w Polsce instytucja świadka koronnego, jej wykorzystanie pomogło w walce z coraz groźniejszymi grupami przestępczymi, które zaczęły już być nazywane mafią. Niestety, nie został rozwiązany problem świadków, których zeznania – ze względu na mniejszą wagę sprawy – nie kwalifikują się do uruchamiania kosztownej procedury towarzyszącej świadkom koronnym, a polegającej na ochronie osobistej, zmianie tożsamości, miejsca zamieszkania, pracy.
Polski wymiar sprawiedliwości przegrywa walkę o bezpieczeństwo świadków nawet w najbardziej prestiżowych sprawach. Popełniają samobójstwa, znikają bez śladu, wyjeżdżają z kraju
Można zrozumieć, że instytucja świadka koronnego ma służyć przede wszystkim rozbijaniu zorganizowanych grup przestępczych. Organy ścigania przyzwyczaiły się zresztą, że takie sprawy mają traktować priorytetowo. Jednak w przypadku mniej spektakularnych śledztw kwestia bezpieczeństwa świadków nadal bywa lekceważona.
Sprawę o zabójstwo Jana L. prokuratura umorzyła prawomocnie we wrześniu 2008 r. Uzasadnienie: nie ma wystarczających dowodów, „że czyn polegający na zabójstwie Jana L. zaistniał”. Prokuratura nie zdołała jednak ustalić, co się z Janem L. stało. Dlaczego to ważne? Ponieważ Jan L., tokarz z Krzyża Wielkopolskiego, rocznik 1972, często popadający w konflikty z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta