Kto nam zagląda przez ramię
Nasza-Klasa, Facebook, Twitter i Google wiedzą o nas więcej, niż chcielibyśmy im zdradzić. Czy wgląd w nasze tajemnice może okazać się dla nas niebezpieczny? I czy naprawdę wiemy, ile informacji nieświadomie oddajemy?
Kilka dni temu na najpopularniejszym portalu społecznościowym Facebook (ponad 400 mln użytkowników na całym świecie) dyskutowałem z zaprzyjaźnionym dziennikarzem o przyszłości mediów. Rozmowa była ciekawa, miejscami zawzięta, więc chwilę później wysłałem mu zaproszenie do grona znajomych. Mój rozmówca – znaliśmy się wcześniej, w końcu dziennikarski światek nie jest taki duży – odmówił. Napisał: staram się Facebooka traktować prywatnie.
Zaskoczył mnie. Czy rzeczywiście można zachować choć pozory tajemnicy spraw osobistych w sieci? Czy prywatność istnieje na portalu społecznościowym, gdzie publikujemy zdjęcia własne i rodziny, dyskutujemy ze znajomymi bliższymi i dalszymi o wszystkim – od wyborów prezydenckich po mecz Brazylia – Korea Północna? A w blogach, na których dzielimy się bieżącymi wydarzeniami z naszego prywatnego życia? Na portalach fotograficznych, gdzie praktycznie każdy może obejrzeć nasze wrzucone do Internetu zdjęcia z wakacji? Wreszcie w najzwyklejszej wyszukiwarce, która bez przerwy gromadzi informacje o naszych zainteresowaniach? Gdzie teraz, w erze mediów społecznościowych, przebiega granica między tym, co publiczne, a tym, co osobiste, wręcz intymne?
Koniec prywatności
Jeszcze kilka lat temu największe oburzenie użytkowników sieci budziły kolejne wpadki Microsoftu związane z bezpieczeństwem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta