Urodzona, żeby śpiewać
Ma 37 lat i wciąż swój osławiony wygląd lolitki, ale w Hollywood zdążyła się dorobić statusu weteranki. Może dlatego Juliette Lewis zdecydowała się na zmianę: najważniejsza jest dziś dla niej muzyka rockowa. Mówi, że dopiero teraz czuje się naprawdę sobą
Nie jest pierwszą aktorką, która postanowiła spróbować sił jako wokalistka. Zwykle jednak w takich przypadkach chodzi o kaprys albo co najwyżej hobby. Z Juliette Lewis jest inaczej – radykalnie zmieniła życiowe priorytety: karierę, nawet życie prywatne podporządkowała swojej muzyce. Aktorstwo zeszło na dalszy plan.
Całą energię Lewis wkłada dziś w koncerty. Mówi w wywiadach, że film nigdy nie był w stanie dostarczyć jej takiego poczucia bliskości i więzi z publicznością. I dodaje, że na estradzie nie gra, jest w 100 procentach sobą.
Lewis nagrała dotąd cztery albumy, ma za sobą trasy koncertowe po Ameryce i Europie. Dotarła też do Polski – w 2009 roku ze swoim zespołem Juliette and the Licks wystąpiła na festiwalu Przystanek Woodstock. Ostatnią płytę „Terra Incognita” nagrała z nową grupą The New Romantiques.
Image drapieżnej gwiazdy rocka pasuje do Juliette Lewis jak ulał. Choć – jak sama przyznaje – dosyć długo dojrzewała do swego muzycznego buntu. Śmieje się, że im jest starsza, tym chętniej pozwala sobie na młodzieńcze ekstrawagancje. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta