Największa strzelanina w dziejach miasta
Właśnie mija 85 lat od największej ulicznej kanonady w historii Warszawy. W centrum miasta odbył się pościg, podczas którego zawzięcie palono do siebie, oddając kilkaset strzałów z broni krótkiej
Jak się z czasem okazało, całe wydarzenie miało polityczny podtekst.
Z wyroku sądu jego sprawcy dali głowę, zaś po wojnie otrzymali od komunistycznych władz ulice swego imienia. Co o tych wydarzeniach mogli dowiedzieć się ówcześni mieszkańcy stolicy?
Wpadka
Jest ranek 17 lipca 1925 roku. Trzech mężczyzn uzbraja się jak na wojnę. Mają pięć pistoletów, 12 zapasowych magazynków i paczki amunicji poupychane po kieszeniach.
Godzina ósma rano. Spotykają się na placu Teatralnym i omawiają plany działania na ten dzień. Następnie idą na ulicę Zgoda, gdzie przed budynkiem nr 1 wpadają w oczy wywiadowcom ekspozytury śledczej 10. komisariatu. Ci wpychają ich do bramy, żądając dokumentów. Jeden z papierów wydaje się fałszywy, a poza tym na pozostałych nie ma wiz meldunkowych.
Policjanci postanawiają zaprowadzić ich na komisariat celem sprawdzenia danych. Z bramy pierwszy wychodzi wywiadowca Klimasiński, za nim trzech podejrzanych, a na końcu drugi wywiadowca – Lesiński. Naraz jeden z nieznajomych odwraca się i czterokrotnie strzela do Lesińskiego, raniąc go w klatkę piersiową. Ten pada, mężczyźni uciekają, strzelając wokoło. Klimasiński odpowiada ogniem. Jest godzina 10.30.
Huk na ulicach powoduje lokalną panikę. Ludzie chowają się w bramach, myśląc, że to bandyci napadli na Bank Zjednoczonych Kooperatyw przy ul. Zgoda. Pojawiają się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta