Reformowanie reformy emerytalnej
Długofalowo dobry stan finansów publicznych i dobrobyt będzie zależał w coraz mniejszym stopniu od liczby osób, które pracują, a w większym stopniu od ich wydajności pracy i tempa unowocześniania gospodarki – pisze socjolog i ekonomista
Mamy problem z reformą systemu emerytalnego. Jesteśmy świadkami dyskusji, w których ciągle szuka się jednej prostej recepty na doskonały system emerytalny – łagodny dla budżetu państwa i szczodry dla emerytów. Na początku chcieliśmy wierzyć w sukces reformy z 1999 r., która zapewni nam stabilny system i godne emerytury. Teraz coraz więcej się mówi, że receptą powinno być wydłużenie wieku emerytalnego. Za kilka lat dojdziemy do wniosku, że prawdziwym rozwiązaniem jest innowacyjność gospodarki i wzrost wydajności pracy zatrudnionych, ale to jest wyjście, którego nie da się zawrzeć w jednym czy dwóch zgrabnych sloganach i pewnie jeszcze długo nie przebije się w naszych mediach przez dyskusyjny chaos.
Niepełny sukces
Od wielu lat wiedzieliśmy, że nasz system emerytalny czeka duże wyzwanie związane z relatywnym wzrostem liczby osób pobierających świadczenia i zmniejszaniem się liczby osób aktywnych zawodowo. Odpowiedzią na to była reforma systemu emerytalnego z 1999 r., która oprócz ZUS wprowadziła dwa dodatkowe filary do systemu ubezpieczeń emerytalnych: OFE i możliwość dodatkowych indywidualnych ubezpieczeń emerytalnych. Początkowo reforma ta była prezentowana jako wielki sukces i byliśmy powszechnie chwaleni na świecie za radykalną przebudowę systemu i oparcie go na wpłacanych składkach. Dzięki temu koszty funkcjonowania stają się łatwo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta