Solidarność? Nie ma i nie będzie
Podział społeczeństwa, obsługiwany politycznie przez PO i PiS, zaszedł już za daleko, aby ktokolwiek mógł pozostać poza nim
Związkowe obchody rocznicy Sierpnia zostały powszechnie skrytykowane w mediach. Były oczywiście ku temu konkretne powody. Ale, powiedzmy sobie szczerze, gdyby tych powodów nie było, krytyka byłaby równie miażdżąca. Rzecz w tym, że oczekiwań, jakie miały wobec tej rocznicy media odzwierciedlające w większości punkt widzenia establishmentu, nie dało się spełnić. Obchody nazwano by godnymi i pochwalono tylko w takiej sytuacji, gdyby całkowicie zaprzeczyły nie tylko prawdzie historycznej (o co może najmniej trzeba się w czasach dominacji mediów obrazkowych kłopotać), ale i tożsamości głównego organizatora, jakim z natury rzeczy musi być NSZZ „Solidarność”.
Rok 2007, muszę tu wrócić do jednego ze stałych wątków w moich próbach objaśnienia współczesnej Polski, był w dziejach III RP momentem przełomowym. We wszystkich wyborach przed tą datą zwycięstwo dawały głosy niezadowolonych, odrzucających założenia i praktyczne skutki transformacji; dominowały emocje wyrażane okrzykiem: „Balcerowicz musi odejść”. Jedynie umiejętne stosowanie wyborczego kłamstwa sprawiało, że mimo to kierunek zmian pozostawał niezmieniony. Podwójny wyborczy triumf Polski solidarnej nad Polską liberalną, a potem rządy koalicji PiS – Samoobrona – LPR były najpełniejszym wykorzystaniem tych społecznych nastrojów, a zarazem ich przesileniem (i być może największej winy lidera PiS należy, wbrew...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta