Gruziński książę pod polską banderą
Wywiad z Jerzym Tumaniszwilim, gruzińskim arystokratą, który służył w marynarce wojennej RP w 1939 r. o walkach na Bałtyku
Rz: Po wielu latach od zakończenia służby na morzu został pan kontradmirałem Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej Polskiej.
Muszę przyznać, że byłem całkowicie zaskoczony, że Polska przypomniała sobie o starym weteranie! Wszystko odbyło się w niezwykle wzruszający sposób. Aby wręczyć mi nominację, specjalnie z Waszyngtonu do stanu Oregon przyleciał w ubiegłym roku polski ambasador.
Nosi pan gruzińskie nazwisko...
Mój ojciec Paweł Tumanoff-Tumaniszwili był gruzińskim księciem, marszałkiem tamtejszej szlachty. Gdy bolszewicy podbili Gruzję w 1921 roku, na szczęście byliśmy za granicą. W ten sposób uratowaliśmy życie. Wszyscy gruzińscy arystokraci zostali bowiem wymordowani przez czerwonych. W tym wielu naszych krewnych. Między innymi mój stryj. Jego rozstrzelano, a rodzina trafiła do łagrów na Syberii.
Dlaczego pańscy rodzice podjęli decyzję, aby zamieszkać w Polsce?
Do opanowanej przez bolszewików Gruzji nie było co wracać. Wybór, gdzie zamieszkać, był oczywisty, bo moja mama była Polką. Tam mieszkała cała jej rodzina i mogliśmy liczyć na pomoc w rozpoczęciu nowego życia. Mama z tatą poznali się w Petersburgu, a ja urodziłem się w Moskwie jeszcze przed rewolucją w 1916 roku. Gdy przybyliśmy do Polski w 1922 roku, miałem więc sześć lat.
Pamięta pan, gdzie zamieszkaliście?
Po I wojnie światowej w Warszawie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta