Radziszewska: trafiona, niezatopiona
Walka z prawem szkół katolickich do nieakceptowania osób jawnie deklarujących swój homoseksualizm ma na celu narzucanie standardów niemożliwych do pogodzenia z chrześcijańskim sumieniem – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Minister Elżbieta Radziszewska, głosząc, że szkoła katolicka ma prawo odmówić pracy zdeklarowanej lesbijce, ściągnęła na siebie polityczną i medialną kanonadę. Zaatakowano ją, choć pani pełnomocnik ds. równego traktowania zaprezentowała jedynie stanowisko rządu, ustalenia wynikające z projektu ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania.
Rząd Donalda Tuska przyjął ten projekt miesiąc temu. A jednak, gdy media spekulowały, czy złamano normy unijne, premier do projektu własnego rządu nawet słowem nie nawiązał.
Samotna minister
To osamotnienie Radziszewskiej w czasie medialnej nagonki pokazuje, jak skuteczne dziś są kampanie obyczajowe lewicy. Upór obozu postępu w kwestii zatrudniania homoseksualistów w szkołach wyznaniowych pokazuje zaś, że lewicowcy potrafią dowolnie interpretować prawo i usiłują narzucać swoje interpretacje innym.
Donald Tusk, póki co, nie uległ nagonce. Jednak awantura o Elżbietę Radziszewską była dobrym testem układu sił w polskich sporach światopoglądowych. Fakt, że pani minister pozostała na razie na swoim stanowisku, pokazuje, że lobby „równościowe” nie jest jeszcze wszechmocne. Ale jej przeciwnicy byli bardzo bliscy celu.
Obóz zmian obyczajowych szybko zwietrzył świetną okazję do „odstrzelenia” Elżbiety Radziszewskiej. Wykorzystano efekt synergii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta