Kaczyńskiego polityka antysystemowa
Jarosław Kaczyński zachowuje się tak, jakby chciał poprowadzić tłum na przysłowiowy klasztor po to, aby dopaść nielubianego przeora, zapominając, że sam może nim kiedyś zostać – pisze publicysta
Nie podam ręki Bronisławowi Komorowskiemu – te słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego były jednym z najczęściej w ostatnim czasie komentowanych jego stwierdzeń. Większość komentarzy sprowadzała się oczywiście do standardowych narzekań, jaki to zły jest lider największej partii opozycyjnej.
Lecz akurat nad tymi słowami warto się zatrzymać, bo są one symptomem bardzo niebezpiecznej tendencji.
Droga do fanatyzmu
Niektórzy twierdzą, że zasadniczym problemem polskiego życia publicznego jest bardzo głęboki, dramatyczny wręcz podział społeczeństwa na dwa obozy. To oczywiście pewne uproszczenie, bo oprócz wyborców i zwolenników jednej i drugiej głównej partii są jeszcze milczący pozostali czy zwolennicy pozostałych ugrupowań. Faktem jest jednak, że trudno znaleźć dziedzinę wyłączoną z bardzo intensywnego politycznego sporu.
Jednak mówić o podziale, to nie rozumieć powagi sytuacji. Podział jest w demokracji rzeczą naturalną i oczekiwanie jakiejś powszechnej zgody, szczególnie gdy mamy do czynienia z mocno odmiennymi wizjami państwa, byłoby skrajną naiwnością. Problem polega na tym, że to już coś więcej niż podział: to chęć całkowitego zdezawuowania drugiej strony, wykluczenia jej z dyskursu, odmówienia jej prawa do pełnoprawnego uczestniczenia w życiu politycznym i publicznym.
To zaś prowadzi do silnego przekonania zwolenników...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta