Mało chętnych do rozwiązywania problemów rodzinnych
Kierunek nauki o rodzinie jest od paru lat w ofercie niewielu uczelni. Nie cieszy się popularnością, bo – jak twierdzą wykładowcy – pracodawcy nie chcą zatrudniać absolwentów, a młodzież nie widzi perspektyw po ukończeniu tego typu studiów
Ten kierunek można studiować m.in. na Uniwersytecie Szczecińskim, na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w Lublinie, w krakowskim Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, na krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego i w Ateneum-Szkole Wyższej w Gdańsku.
Na Uniwersytecie Szczecińskim jest w ofercie od pięciu lat. Każdego roku wybiera go około 30 – 40 osób. – To mało. Ale na każdej uczelni na nowych, mało znanych kierunkach jest podobnie. Problem niżu demograficznego odczuwalny jest także na innych kierunkach. Choć przyczyny braku chętnych na naukach o rodzinie są inne. Według mnie państwo nie inwestuje w rodzinę i specjalistów pracujących na jej rzecz. Są naciski np. na kształcenie techniczne, co ma zapewnić m.in. rozwój sektora gospodarczego. A niewiele robi się, by pomóc rodzinom dysfunkcyjnym, wychowującym dzieci – przyszłych obywateli, którzy bez odpowiedniej pomocy, terapii czy wsparcia, mogą mieć problemy natury psychospołecznej, a w konsekwencji nie będą dobrymi pracownikami i rodzicami. W każdej szkole i w każdej placówce pracującej na rzecz rodziny powinien być zatrudniony specjalista, absolwent kierunku nauki o rodzinie, bowiem każde dziecko i każdy dorosły jest członkiem jakiejś rodziny, jest przez nią silnie kształtowany, a jeśli pochodzi z rodziny, w której są problemy, będzie się to bezpośrednio przekładało na funkcjonowanie w innych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta