Balcerowicz pokonany
Zmiany w OFE oznaczają, że padł mit wyższości prywatnej własności nad państwową. Padło przekonanie o duchu dziejów, który eliminuje państwo z zarządzania naszym życiem – pisze redaktor tygodnika „Uważam Rze”
Kiedy myślę o przeprowadzonej przez rząd reformie w konstrukcji otwartych funduszy emerytalnych, przypomina mi się scena sprzed kilku miesięcy, kiedy temat dopiero wchodził na agendę. Przeprowadzałem dla „Rzeczpospolitej" wywiad z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Pamiętam, jak wyjął pióro, wziął ode mnie kartkę z notatkami, odwrócił i z miną Indiany Jonesa obwieścił, że odkrył coś, co umykało kolejnym rządom przez całą dekadę, od chwili, gdy system OFE wprowadzono w Polsce.
Milczenie funduszy
W skrócie chodziło o dwie rzeczy. Po pierwsze patologiczny, zdaniem ministra, system, w którym składki najpierw wędrują do OFE, a potem wracają do budżetu, ale już w zamian za oprocentowane obligacje. Po drugie, o zerwanie ciągłości pokoleń, pozwolenie młodemu pokoleniu, by odkładało na własne emerytury z minimalną partycypacją w kosztach emerytur ich rodziców.
Kiedy minister skończył kreślić, wziąłem kartkę i schowałem do kieszeni marynarki. Z myślą, że będzie to kiedyś dowód największej porażki rządu Donalda Tuska. Rzecz wydawała się bowiem nie do przeprowadzenia. Minister miał silne argumenty, ale po drugiej stronie były większe zasoby polityczne: niechętne media, wściekły profesor Leszek Balcerowicz, młodzi przedkładający z założenia zarządzanie prywatne nad publiczne, wreszcie pieniądze OFE, za które można by rozpętać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta