Batuta, polityka i ego artysty
W białostockiej filharmonii muzycy zbuntowali się przeciw wieloletniemu dyrektorowi
Ostatnia próba w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku wyglądała tak: na sali są obecni muzycy i dyrygent, ale większość orkiestry nie chce zagrać na instrumencie. Mija półtorej godziny. W końcu orkiestra wychodzi.
– Współpraca orkiestry z dyrektorem się skończyła – mówi Czesław Jaźwiński, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Opery i Filharmonii Podlaskiej.
– To niewykonywanie obowiązków pracowniczych – ripostuje dyrektor i dyrygent Marcin Nałęcz-Niesiołowski.
Konflikt trwa dwa lata. Zaczęło się od regulaminu premiowania, a czarę goryczy przelał sposób zatrudniania muzyków. Dyrektor uważa, że praca artystów na etacie to przestarzałe rozwiązanie. Dlatego zaproponował niedawno kilku osobom kontrakty. – Dzięki temu można się jeszcze bardziej skupić na pracy nad dziełem artystycznym – mówi Nałęcz-Niesiołowski.
– Finansowo takie rozwiązanie nie daje nam żadnych korzyści. Nie można zachorować, urodzić dziecka, bo wtedy się nie zarabia – mówi Izabella Wiera z białostockiej orkiestry.
– Muzycy oprócz grania mają swoje rodziny. Musimy myśleć i o nich – dodaje Jaźwiński.
Pod koniec marca muzycy powiedzieli: dość. Zorganizowali protest przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta