Stracona szansa Polaków na Litwie
Najbardziej nerwowo Warszawa reaguje na to, że Wilno nie pozwala w litewskich paszportach pisać nazwisk po polsku. To oczywisty błąd Wilna, ale wydaje się, że taką postawę sprowokowała sama Warszawa – pisze litewski publicysta
Po wyborach samorządowych przez cały miesiąc Litwa żyła w dużym napięciu, oczekując na wyłonienie nowego mera Wilna. W stolicy jest wytwarzane 40 procent PKB Litwy, zatem to od zdolności Rady Wilna zależy, jak szybko kraj wyjdzie z gospodarczego kryzysu. Wynik okazał się negatywny dla rządzącej na Litwie partii konserwatystów oraz ich partnerów z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL). Na pierwszym posiedzeniu Rada Wilna na mera wybrała Arturasa Zuokasa, który wcześniej dwa razy kierował miastem, a teraz jest liderem bezpartyjnych.
I choć wydawało się, że 12 radnym bezpartyjnym będzie znacznie trudniej stworzyć większość z innymi drobnymi frakcjami w radzie miasta niż AWPL (11 radnych) z konserwatystami (10), to w rezultacie jednak Zuokasa jakimś cudem poparło 26 radnych z 51.
Fatalny błąd
Fatalnym błędem okazała się decyzja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, aby w pierwszej turze głosowania nie popierać dotychczasowego mera, konserwatysty Raimundasa Alekny, a wystawić własnego kandydata Jarosława Kamińskiego, który nie miał żadnych szans.
Mówi się, że to była taktyka przewidziana na pierwszą turę głosowania. W drugiej Polacy mieli poprzeć Aleknę i za to dostać stanowisko wicemera. Wystawiając swojego kandydata, AWPL chciała zademonstrować częściowe niezadowolenie z polityki konserwatystów.
Podejrzewa się, że znanego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta