Ciemna klarowność
Ciemność i mrok są stanem uprzywilejowanym w liryce Transtroemera, bo odkrywają inną naturę rzeczy - pisze Józef Maria Ruszar
Pośrodku życia bywa, że nieraz śmierć przychodzi:
bierze miarę z człowieka
Kiedy w 1990 roku Tomas Transtroemer – z usposobienia człowiek niezwykle energiczny – doznał po wylewie niemal całkowitego paraliżu, wydawało się, że nastąpił kres aktywności poetyckiej szwedzkiego poety. Od tego czasu, mimo niemożności mówienia, a przez kilka lat także pisania, szwedzki poeta wydał kilka znaczących zbiorów wierszy, a nawet uczestniczy w spotkaniach autorskich w rodzinnym kraju i za granicą. Autor „Gondoli żałobnej" w ciągu ostatnich dziesięciu lat kilkakrotnie bawił w Polsce.
Ciekawe, że ten przypadek życiowy poety ma niewielki wpływ na jego twórczość. Nawet otarcie się o śmierć i niemoc fizyczną nie zmieniły niczego w jego wierszach i wydaje się, że nie ma w tym żadnego paradoksu, od początku bowiem ta poezja karmiła się drugą stroną tego świata, śmiercią, cierpieniem, ciemnością. Z autobiograficznego eseju „Egzorcyzmy" (z tomu „Muzeum motyli") wiemy, że nastoletni Tomas doznał jakiejś „ciemnej iluminacji": „Zimą, kiedy miałem 15 lat, doznałem ogromnego lęku. Dopadł mnie reflektor wysyłający ciemność zamiast światła. Dopadał mnie każdego popołudnia, kiedy zaczęło się zmierzchać, i lęk nie opuszczał mnie wcześniej niż nazajutrz o świcie". W majakach na jawie chłopiec widział zło wcielone w chorobę: „ludzi zniekształconych na ciele i duszy". Młodzieńcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta