Lwowskie pasaże Witolda Szolgini
Kiedy pierwszy raz pojechałem do Lwowa, jednym z miejsc, które koniecznie chciałem zobaczyć, był pasaż Mikolascha, o którym nasłuchałem się od lwowian co niemiara, a i naczytałem, że wspomnę przede wszystkim „Niebo w płomieniach" Jana Parandowskiego.
Młody bohater tej powieści, „wchodząc do pasażu, doznawał zawsze podniecenia, jakby w oczekiwaniu niespodzianki. Tyle już rzeczy zdarzyło się pod tym oszklonym dachem, pod patronatem zagadkowych postaci wymalowanych z wielką rozrzutnością szkarłatu i złota na dwóch olbrzymich obrazach umieszczonych pod środkowym sklepieniem! Tu widział pierwszego w życiu dzika u progu restauracji Ilkowa; tutaj oczarował go nurek w swej bani z mosiądzu i szkła, w gumowym ubraniu i trzydziestokilogramowych butach, który właził do ogromnej kadzi napełnionej wodą i wyszukiwał na dnie centy rzucane mu z krzeseł; tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta