Wszyscy chcą orła
Zamiast pewnego zwycięstwa nerwy i gol dopiero w końcówce
Korespondencja z Poznania
Piłkarze Franciszka Smudy są mistrzami w utrudnianiu sobie życia – stworzyli kilkanaście sytuacji pod bramką przeciwników, a wygrali dzięki golowi samobójczemu w 85 minucie. Gdyby pokonali Węgrów pewnie, grając efektownie, złe wrażenie, jakie zostawili po porażce z Włochami, mogło zostać zapomniane, ale z tej szansy nie skorzystali.
Smuda zgodnie z zapowiedziami postawił na rezerwy. Widać było, że piłkarzom, którzy zazwyczaj nie mieszczą się w pierwszym składzie, zależało na tym, by trener zmienił o nich zdanie. Niestety, nie można powiedzieć, by któryś zagrał tak, że podstawowi zawodnicy zaczną drżeć o swoją pozycję. Za to przekonaliśmy się, że kilku zmienników nie nadaje się do reprezentacji.
Mecz można podzielić na trzy okresy. Na początku doskonałe okazje marnował Paweł Brożek, potem Adrian Mierzejewski, a w końcu Robert Lewandowski (pojawił się na boisku na ostatnie 24 minuty). O ile winę za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta