Dobry łotr Zlatan
Autobiografia Ibrahimovicia bije rekordy i ściska gardło. Wojna z trenerem Barcelony Pepem Guardiolą nie jest w niej najciekawsza
Rozbitek wychowany na ulicy doszedł na szczyt. Mały złodziej został bohaterem. Chłopakowi, który nie miał co jeść, futbol dał miliony. Znacie? Ale posłuchajcie.
Bo to nie jest o fawelach Rio ani villas miserias oplatających Buenos Aires, tylko o zakazanych rewirach po drugiej stronie Bałtyku, w Malmoe. O piłkarzu dorastającym w imigranckiej dzielnicy, tam gdzie państwo opiekuńcze brzydziło się zajrzeć na dłużej. W Malmoe Rosengard, czyli nigdzie.
Gdyby zapytać Zlatana Ibrahimovicia 20 lat temu, kim jest, nie potrafiłby odpowiedzieć. Bośniakiem po ojcu Sefiku? Chorwatem po matce Jurce? Na pewno nie Szwedem, nimi się w Rosengard gardziło, tak jak jamajski Londyn gardzi Anglią, a marokański Amsterdam Holandią.
Gdzie ukraść spodenki
Imigranci z Rosengard oglądali swoją telewizję, czytali swoje gazety, kupowali w swoich sklepach. Mieli też swój klub piłkarski, FBK Balkan, gdzie zaczynał Zlatan, zanim upomnieli się o niego w Malmoe FF. Wszedł w pełnoletność, nie wiedząc, kto to jest Ingemar Stenmark. To tak jakby dorósł w Polsce, nie słysząc o Małyszu. Albo jakby ktoś teraz w Szwecji nie wiedział, kto to Ibrahimović.
Gdy podczas mundialu 1994 reprezentacja szła po trzecie miejsce i kraj oszalał dla Tomasa Brolina i reszty, on kibicował Brazylii.
Dopiero narzeczona, a dziś żona Helena Seger otworzyła mu oczy i uszy na to, co szwedzkie. „Dzięki niej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta