Uśmiechnięty niedosyt
Finał sezonu i Puchar Świata wygrała Marit Bjoergen. Ale sobota należała do Justyny Kowalczyk
Korespondencja z Falun
Falun – to brzmi różnie. Trzy lata temu była tu walka dwóch koleżanek, które umiały żartować z siebie nawzajem, a gdy już stało się jasne, że puchar zdobyła Justyna, a nie Petra Majdić, piły razem szampana z jednej wielkiej butelki.
Dwa lata temu Kowalczyk odebrała w Szwecji wszystkie trzy Kule, ale sam wyścig finałowy przegrała z Marit Bjoergen, bo coś przyczepiło jej się na przedostatnim etapie do nart. Rok temu dzieliła Kule z kończącą karierę Majdić i żegnała Słowenkę, biegnąc w opasce z napisem „Goodbye Petra". A wyścig znowu wygrała Bjoergen, bo to była zima, gdy zwyciężała, jak chciała.
Falun 2012, na skrawkach śniegu, które jakoś udało się uratować przed odwilżą, było zupełnie inne. Kończył się tu zimowy serial niepodobny do poprzednich. Bez mistrzostw, bez igrzysk, bez Kul dla Justyny, bez pożegnań, bo kto chciał się rozstać z nartami, zrobił to rok temu po MŚ w Oslo. Nie dzwonili prezydent ani premier. Nie było już Petry i nie było, z kim pić szampana przy trasie. Miała swoją fetę Bjoergen, która zwykle w Falun obchodzi urodziny (jutro kończy 32 lata), ale tam polskiej ekipy nie proszą. I to się raczej nie zmieni.
Marit znów nie miała sobie równych w wyścigu, Justyna spadła na ostatnim etapie z drugiego na piąte miejsce. Ale dzień wcześniej to Kowalczyk wygrała na 10 km stylem klasycznym z dużą przewagą, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta