Po diabła narody?
Zamiast podejrzewać Obraniaka, Perquisa i Polanskiego o zdradę, w decydującym momencie powinniśmy się cieszyć, że wybrali właśnie Polskę – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Pytanie brzmi, czy Polanski zdradzi. Czy Perquis wsadzi łokieć, tam gdzie inni nie boją się wsadzać głowy i czy Obraniak w decydującej chwili nie da nogi? Tak brzmią pytania, które stawiają sobie dziś prawdziwi Polacy, czyli tacy, którzy boją się farbowanych lisów.
Farbowany lis jest przebiegły i perfidny. Na powitanie macha kitą, a potem pożera niewinne orlątka, czyli nas. A my biedni giniemy z honorem. Jak zwykle przez nich.
Ogarnia nas strach
Tak w niewielkim uproszczeniu wygląda filozofia obrońców prawdziwej polskości w polskiej reprezentacji piłkarskiej, filozofia, której głównym rzecznikiem stał się, niestety, Jan Tomaszewski, człowiek, który swojego czasu potrafił w pojedynkę uciszyć Wembley ryczące „Animals!" na widok piłkarzy z Polski.
Potem Tomaszewski jeździł trochę po Europie, grał nawet w Hiszpanii, gdzie ludzie bywają z wyglądu i pochodzenia różni, ale nic mu to nie dało. Został w świecie, w którym Polak to jest człowiek urodzony w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta