Kujon, którego wszyscy podziwiają i nikt nie lubi
Dziś trenuje Rosję, ale miał sukcesy w Korei, Szkocji, Holandii. Jednak ciągle nie może się doczekać uznania
Jego błogosławieństwo i przekleństwo nazywa się: Guus Hiddink. Taki sam obieżyświat jak on, trener, który też się wyłamuje z holenderskiego stereotypu piłkarskiego maga, bo nie był wcześniej wielkim piłkarzem i też na przekór Johanowi Cruyffowi uważa, że wolno wygrywać brzydko. Obaj nawet korzystają z pomocy tych samych specjalistów, zwłaszcza Rajmonda Verheijena, cudotwórcy od przygotowania fizycznego.
To Hiddink swoimi osiągnięciami przecierał Dickowi Advocaatowi szlaki w Korei Południowej i Rosji, w dwóch federacjach z wielkimi ambicjami i jeszcze większymi pieniędzmi do wydania. Ale też zostawił tam po sobie tak długi cień, że Advocaat czego by nie osiągnął, był uważany tylko za gorszą wersję Hiddinka.
W reprezentacji Holandii,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta