Euro-Frankenstein
Co kilkaset lat chore idee, paneuropejskie mrzonki rozmontowują naszą cywilizację. Pogrążają najwspanialsze dynastie, burzą miasta, rujnują imperia, a w ich miejsce wynoszą nowe. Kryzys euro potraktujmy jako naturalny proces przemian. Kreatywną destrukcję. Nic strasznego, ot, czas na przetasowanie. Szansa dla tych, co zamiast gasić płonący Rzym, staną ramię w ramię z barbarzyńcami.
Zamiast łożyć na ratowanie rozpasanej Grecji, Hiszpanii, abstrakcyjnej unii bankowej – na rzymskie legiony – skoncentrują się na własnych formacjach. Jak brutalnie by to brzmiało, od Aleksandra Wielkiego, Galów i Kapetyngów po rozpad ZSRR mechanizm sprawdza się za każdym razem. Kto na czas dostrzeże wyrwę w historii, ten przeskoczy tych kilka szczebli drabiny narodów.
Wszyscy patrzymy na ten sam obrazek, ale czy widzimy to samo, obserwując 19 szczytów ostatniej szansy? Nocne maratony niespełnionych deklaracji, rewia abrewiacji, pączkujące instytucje o ulotnych nazwach, ale twardych fundamentach nowych urzędów i etatów. I na koniec żadnej recepty – prócz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta