Rozdroża Michała Römera
Narzeka się czasem, że trzeźwa Rzeczpospolita cierpiała w dziejach na brak wielkich utopistów. Takimi wizjonerami byli jednak wileńscy krajowcy, których na dobrą sprawę nie chciała ani Polska, ani Litwa
Emocje, jakie stały za ruchem krajowców, żywe były wśród wileńskich i nowogródzkich ludzi pióra od bardzo dawna: w tym sensie za ich antenatów uznać można bez trudu i Adama Mickiewicza, i „pisarzy politycznych" z rodów Sapiehów czy Paców, i bezlik pomniejszych statystów, wychwalających niepowtarzalny charakter ziem Wielkiego Księstwa i domagających się dlań podmiotowości politycznej. Nietrudno również byłoby znaleźć następców i pogrobowców: półżartem lub całkiem serio „obywatelami Wielkiego Księstwa" mienili się wilniucy rozrzuceni po wszystkich kontynentach, od Kalifornii przez emigracyjny Londyn aż po Kraków.
W szerszym sensie za dziedziców lub naśladowców idei „krajowości" uznać by można niemały zastęp tych, którzy w schyłkowej dekadzie lat 80. zaczęli mówić na serio o fenomenie „Europy Środkowej": od Jenö Szücsa i Pavla Kohouta po Krzysztofa Czyżewskiego i Györgyego Konráda. W najszerszym – za krajowców sensu largo uznać by można nostalgików Austro-Węgier, opiewanej przez Claudio Magrisa wspólnoty naddunajskiej czy zgasłych mikrokosmosów Czerniowców, Stanisławowa i Salonik....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta