Kończy się boom na obligacje
Minister finansów kuje żelazo póki gorące i zadłuża się na poczet przyszłego roku. Pieniądze do nas będą płynąć, dopóki nie polepszy się innym
Od początku roku rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich spadła z blisko 6 proc. do niewiele ponad 4 proc. Wycena naszych papierów jest wciąż znacznie mniej korzystna niż w przypadku Czech, do których lubimy się porównywać. Jednak oprocentowanie długu naszego i naszych sąsiadów emitowanego w euro jest już porównywalnie niskie.
Polska daje zyski
Zapadające w 2022 roku polskie euroobligacje są oprocentowane na 2,57 proc., czeskie – na 2,50 proc. – To oznacza, że ryzyko kredytowe Polski jest oceniane tak samo, jak w przypadku naszych sąsiadów, mimo że Czechy mają wyższy rating – mówi Rafał Benecki z ING.
To m. in. utrata przez kilka krajów rozwiniętych najwyższej wiarygodności kredytowej – ostatnio potrójne „A" agencja ratingowa Moody's zabrała Francji – powoduje, że obligacje tzw. krajów wschodzących, do których zalicza się też Polska, cieszą się większą popularnością wśród inwestorów.
A ci szukają najlepszych miejsc do lokowania swoich pieniędzy, których mają pod dostatkiem. Problem w tym, że na ekonomicznej mapie świata niewiele pozostało miejsc, w których można liczyć na zysk, a jednocześnie nie obawiać się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta