Strachy na Lachy
Pomysł na przestraszenie „powrotem nacjonalistów” lewicowej inteligencji miejskiej, z którego odgrzewaniem mamy dziś do czynienia, nie jest nowy. Po raz pierwszy sięgnął poń Jerzy Urban w przeddzień 13 grudnia.
"Jedenastego listopada bielało od korporantek!" – alarmował pewien znany dziennikarz. Jego tekst był jednym wielkim krzykiem ostrzeżenia: Oni (czyli oenerowcy, traktowani jako figura polskiego nacjonalizmu) wracają. Pojawili się znowu. Zaraz zacznie się horror. Wszyscy, którzy dostrzegają to zagrożenie, powinni coś z tym zrobić. A przede wszystkim powinna coś z tym zrobić władza, którą – walczącą z nadciągającą grozą – wszyscy widzący zagrożenie powinni poprzeć.
Wbrew pozorom nie jest to tekst z ostatnich dni. Jego autorem był Jerzy Urban, który opublikował swój artykuł w czasie karnawału „Solidarności". Żadnych „korporantek" (nakrycia głowy popularnego wśród radykalnie nacjonalistycznych członków przedwojennych korporacji akademickich) oczywiście wtedy nie było; przymierzający się już do roli rzecznika generała Jaruzelskiego Urban nazwał tak poczciwe czapki studenckie, na które moda powróciła wtedy na fali patriotycznego zainteresowania przeszłością. Nosili je sympatyzujący z „Solidarnością" studenci. Nikomu, kto pamięta te czasy, nie trzeba przypominać, że totalnie demokratyczni i zupełnie nienacjonalistyczni.
Oczywiście Urban wiedział o tym doskonale, ale z zimną krwią realizował, jak byśmy to dziś nazwali, piarowski czy polit-technologiczny projekt, mający przygotować wrażliwą na zagrożenie nacjonalistyczne wielkomiejską...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta