Między Niemcami a Rosją
Wydaje się, że Polska jest dziś skazana na szukanie zbliżenia z Niemcami, których prorosyjska linia pozostaje warunkowa i może się w każdej chwili skończyć – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej".
Lepiej późno niż wcale. Aż się ciśnie na usta taki komentarz do najnowszej inicjatywy Radosława Sikorskiego dotyczącej śledztwa smoleńskiego. W sytuacji, w której od katastrofy 10 kwietnia 2010 roku Moskwa w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób zwodzi Warszawę, polski minister spraw zagranicznych postanowił podnieść drażliwą kwestię zwrotu wraku tupolewa na poziom wielostronnych stosunków międzynarodowych.
Groteskowa noblistka
Sikorski poprosił szefową dyplomacji Unii Europejskiej Catherine Ashton, żeby poruszyła ten problem podczas zbliżającego się szczytu UE–Rosja. Bez ogródek oznajmił: „Wyczerpaliśmy możliwości działania dwustronnego". Tyle że w odpowiedzi nie padło nic, co by wskazywało na to, że prośba polskiego polityka zostanie potraktowana poważnie i przyniesie jakieś pożądane skutki.
Nic dziwnego. Unia może dziś na arenie międzynarodowej występować zaledwie jako groteskowy „autorytet moralny", czego najlepszym świadectwem jest przyznana jej w tym roku Pokojowa Nagroda Nobla. Pozostaje ona wciąż także wspólnotą ekonomiczną, która – pomimo poważnych perturbacji, które ją trapią od kilku lat – należy do największych potęg gospodarczych świata. Ale to za mało, żeby rzucić wyzwanie Rosji.
Aby prośba Sikorskiego została spełniona, musiałby się on odwołać do żywotnych interesów nie tyle UE, ile państw,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta