Czemu Kowalski boi się kredytu
Patrząc na rynek pracy, mieszkania powinny kosztować nie więcej niż 120–150 tys. zł, by młodych było na nie stać.
Strach przed bezrobociem i obniżką pensji spowoduje w tym roku spadek liczby chętnych na kredyty hipoteczne. Natomiast rosnących marż banków i ciągle dużych wymagań co do zarobków potencjalnych klientów może nie zrekompensować spadający WIBOR, więc zdolność kredytowa będzie maleć. Deweloperzy twierdzą więc, że to banki będą dyktować w tym roku warunki na rynku nieruchomości, gdyż od ich skłonności do udzielania kredytów hipotecznych zależy, czy mieszkania będą się sprzedawać, czy zapanuje marazm.
– Nie zgadzam się z taką opinią. Wszystko jest w rękach deweloperów. Albo zaakceptują niższe ceny mieszkań, albo nie będą ich sprzedawać. Głównym powodem zastoju na rynku nieruchomości jest bowiem niedostosowanie cen do zarobków potencjalnych kupujących – uważa Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, właściciel Oppenheim Enterprise.
Jego zdaniem, skoro młodzi ludzie, a więc największa grupa potencjalnych kupujących, zarabiają miesięcznie, do ręki, od 1200 do 2500 zł, to trudno liczyć, że taka osoba będzie mogła przeznaczyć na spłatę kredytu więcej niż 500–800 zł miesięcznie.
– Jeśli kwotę takiej raty przełożymy na wielkość kredytu, na maksymalnie długi okres spłaty, mając na względzie dzisiejsze oferty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta