Rotmistrz oczerniony
Mamy coraz więcej dowodów na to, że Pilecki nie powiedział śledczym zbyt wiele. To zupełnie podważa tezy pana Romanowskiego – mówi historyk Jacek Pawłowicz IPN Michałowi Płocińskiemu.
Rz: Głośno się zrobiło o przygotowanym przez pana albumie „Rotmistrz Witold Pilecki 1901–1948". Profesor Andrzej Romanowski w artykule „Tajemnice Witolda Pileckiego" opublikowanym w tygodniku „Polityka" analizuje przedstawione w nim przez pana dokumenty. Według niego wynika z nich, iż rotmistrz Pilecki nie był taką świetlaną postacią: zdradził współpracowników, by na koniec wykazać się lojalnością wobec komunistycznych władz. Nie zauważył pan tych dokumentów?
Pan Romanowski wyrwał te dokumenty z kontekstu. Widać, że w ogóle nie zapoznał się z aktami śledztwa. Pytanie więc, dlaczego dokonuje analizy drobnej tylko części akt, które przedstawiłem w albumie popularnonaukowym. Nie jest to pełna biografia Pileckiego ani poważna praca naukowa. Skupiłem się na tym, by pokazać rotmistrza poprzez dokumenty i pamiątki, które po nim pozostały. Wszystko konsultowałem z córką i synem Witolda Pileckiego.
Porozmawiajmy o faktach, które przeanalizował prof. Romanowski. Pilecki zdradził swoją najbliższą współpracowniczkę Marię Szelągowską już pierwszego dnia przesłuchań, czyli UB nie zdążyło poddać go torturom. Jest dokument o aresztowaniu rotmistrza i protokół z pierwszych przesłuchań. Na obu widnieje data 8 maja 1947 r.
To są po prostu pierwsze dokumenty ze śledztwa, które mają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta