7 grzechów pani Waltz
Mieszkańcy Warszawy rządy obecnej prezydent odczuli na własnej skórze. Boli ich, że ukochanym miastem rządzi taka osoba – pisze publicysta.
Mariusz Ziomecki w „Rzeczpospolitej" z 17 lipca, w artykule „Polityk w tarapatach", w kontekście kolejnych podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej i informacji, iż prezydent Warszawy dojeżdża do ratusza prywatnym autem, trafnie zauważył, że „nic tak nie uwiarygodnia polityki jak gotowość decydentów do osobistego poddawania się wprowadzanym restrykcjom".
Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wie nawet, ile aktualnie kosztuje bilet 20-minutowy, czym skompromitowała się przed słuchaczami radiowej „Jedynki". Ma jednak powód, by unikać miejskich autobusów i tramwajów – to strach przed mieszkańcami, od których usłyszałaby codziennie sporo cierpkich słów.
Pani prezydent ma powód, by unikać miejskich autobusów i tramwajów. To strach przed mieszkańcami
Na wyliczenie pełnego katalogu grzechów Hanny Gronkiewicz-Waltz nie starczyłoby miejsca w jednym wydaniu „Rzeczpospolitej", więc litościwie ograniczę się do siedmiu głównych.
I. Życie w stolicy stało się strasznie drogie
Od początku urzędowania Hanna Gronkiewicz-Waltz podnosi podatki i opłaty za co tylko się da – od opłat za wodę, czynsze komunalne, wywóz śmieci, abonament za parkowanie, po lokalne podatki i bilety komunikacji.
W sierpniu 2011 pani prezydent zaplanowała aż trzy tury podwyżek cen...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta