Żegnaj, Brazylio
Polska – Czarnogóra 1:1. Ten remis oznacza, że na mundialu 2014 nas nie będzie.
To była ostatnia akcja meczu. Polacy od 20 minut wrzucali piłkę w pole karne i sprawdzali, czy skoczą wyżej od rywali. Sędzia szykował się już do zakończenia meczu, gdy ostatnie podanie dotarło do Łukasza Szukały. Obrońca Steauy strzelił nożycami, piłkę próbował wepchnąć do siatki Adrian Mierzejewski, jakimś cudem trafiła ona pod nogi Jakuba Błaszczykowskiego i zrobiło się 2:1.
Stadion oszalał, kapitan reprezentacji Polski utonął pod gratulującymi mu kolegami. Zanim do piłkarzy i kibiców dotarło, że sędzia Bjoern Kuipers odgwizdał spalonego, minęło kilkadziesiąt sekund. To była długa podróż – z piekła do raju i z powrotem.
A już się wydawało, że scenariusz tego meczu pisał Polak. W czwartek kontuzja wykluczyła z gry Stevana Joveticia, po półgodzinie gry i ostrym faulu Grzegorza Krychowiaka boisko opuścił Mirko Vucinić. Czarnogórcy zostali bez swoich gwiazd, zanim się otrząsnęli i wymyślili jakiś sposób na naszą reprezentację, mijały minuty ich bezradności. Dostaliśmy rywali na tacy, mieliśmy wszystko, by wygrać i przedłużyć nadzieje na mundial.
Piłkarze powtarzali, że nie można za dużo myśleć o wadze tego meczu, że trzeba podejść do niego jak do każdego innego. Przez pierwsze dziesięć minut uważali szczególnie, pamiętali, co się stało w marcu w meczu z Ukrainą i jak Legia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta