Putin znieważa Janukowycza
Fundamentem bliskości Lwowa i Doniecka jest wspólna postsowiecka tożsamość: trudno się z tego cieszyć...
Pański kolega Mykoła Riabczuk tytułem swojej książki wprowadził do obiegu termin „Dwie Ukrainy". Czy rzeczywiście sądzi pan, że kulturalno-językowy podział na Ukrainę wschodnią i zachodnią jest aż tak widoczny? Inny pański kolega i intelektualista ukraiński Jarosław Hrycak w książce „Życie, śmierć i inne nieprzyjemności" przekonuje czytelnika, że mieszkańcy Lwowa i Doniecka mimo dzielącej ich odległości mają ze sobą więcej wspólnego, niż im się wydaje.
Jurij Andruchowycz: Riabczuk, o ile pamiętam, kładzie akcent nie na językowo-kulturowe podziały. Są one istotne, ale nie decydujące. Zdaniem autora „Dwóch Ukrain", które podzielam, najistotniejszy i najbardziej dramatyczny jest polityczny, a ściślej – geopolityczny wybór Ukrainy. W spostrzeżeniach Jarosława Hrycaka przeważa natomiast moim zdaniem myślenie życzeniowe. Owszem, mieszkańcy Lwowa mają więcej wspólnego z mieszkańcami Doniecka niż, powiedzmy, z mieszkańcami Wrocławia. Ale równie wiele wspólnego mają z mieszkańcami Tambowa czy Nowosybirska: oglądają te same rosyjskie seriale, słuchają tej samej rosyjskiej popsy. Fundamentem bliskości Lwowa i Doniecka jest więc wspólna postsowiecka tożsamość: trudno się z tego cieszyć.
W polskiej publicystyce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta