Dante i Indiana Jones
Erudycja z Wikipedii i chwyty fabularne prosto z kursów creative writing. Cały Dan Brown. A jednak powieścią „Inferno" amerykański pisarz potwierdza, że królem współczesnego thrillera nie został przez przypadek.
Był już wielki Leonardo i Luwr (w „Kodzie Leonarda da Vinci"), był Watykan i konklawe (w „Aniołach i demonach"), a ostatnio waszyngtoński Kapitol i masoni („Zaginiony symbol"), to co by tu teraz wykombinować? Żeby wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Żeby można było w akcję wplątać jakąś powszechnie znaną postać, najlepiej geniusza. Żeby turyści mogli tam pojechać i przejść się po śladach bohaterów (zresztą ci z klasy średniej, którzy kupują książki Browna, już tam byli). Żeby w adaptacji kinowej można było zainscenizować efektowne pościgi w efektownych plenerach. No dobra: to weźmy Dantego Alighieri razem z Florencją, po sąsiedzku Wenecję, a na deser istambulską Hagia Sophia.
Do tego dodamy kilka sprawdzonych chwytów fabularnych z własnych książek (np. towarzyszącą głównemu bohaterowi kobietę o skomplikowanej biografii). Tajną organizację. Trochę wypisów z książek historycznych (przede wszystkim z historii sztuki). No i oczywiście w to wszystko trzeba wrzucić Roberta Langdona, pozbawioną charyzmy wersję Indiany Jonesa, w którą nawet tak dobry aktor jak Tom Hanks nie potrafił tchnąć życia. Aha, i zapomniałbym o obowiązkowej napaści na Kościół katolicki. Tu też ją odnajdziemy, jak w każdej książce Dana Browna. I bestseller gotowy. Pierwsze miejsca na listach sprzedaży „Inferno" zajęło we wszystkich krajach, w których powieść wydano. Również w Polsce w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta