Wielki Szlem wściekłych ojców
Wrzeszczą, awanturują się i biją swe dzieci. Wierzą, że wychowają mistrzów zarabiających miliony. Za wszelką cenę.
Do Australian Open daleko, lecz działacze z Melbourne już poinformowali, że ojciec Bernarda Tomica nie dostanie akredytacji i nie zostanie wpuszczony na trybuny, nawet jeśli kupi bilet. Kara zakazu wstępu na wszystkie turnieje ATP przynajmniej do maja 2014 roku to tylko dodatek do ośmiu miesięcy więzienia (z zawieszeniem na dwa lata), jakie hiszpański sąd wymierzył Tomicowi seniorowi za uderzenia głową w twarz Thomasa Droueta – partnera treningowego syna.
To działo się w maju w Madrycie, koło hotelu. John Tomic uderzył francuskiego tenisistę czołem w twarz. Złamał mu nos. Cios był tak silny, że Drouet stracił przytomność. Poszło o to, jak twierdzi poszkodowany, że nie kupił butelki mleka, ale powodem ataku mogło być wszystko, bo Tomic senior, jak kogoś nie lubi, to długo nie czeka, by to pokazać. Sąd w Madrycie wydał wyrok, który skazany skomentował: – Żałuję, że nie uderzyłem Droueta naprawdę...
Syndrom zakładnika
W zawodowym tenisie nadal widać zadziwiająco wielu takich ludzi jak Tomic, urodzony w Bośni, weteran wojenny z Chorwacji, który po emigracji do Australii i pracy jako taksówkarz odkrył nowy ląd do bitwy. O pieniądze, sławę i władzę na kortach. Za pomocą narzędzia, jakim jest zdolne dziecko.
Thomas Drouet ujawnił, że John Tomic bił także syna. Był świadkiem, jak ojciec ciosem głową rozbił usta Bernarda. Widział, jak strzelał mu z wiatrówki w nogi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta