Z Soczi do Smoleńska
Stoch to miła odmiana po Małyszu, luteraninie bez charyzmy, którego wiara nigdy nie pchała do zwierzeń – pisze publicysta.
Nasz zawodnik skoczył po dwa złote medale w brawurowym stylu. A także w kasku wymalowanym w maskownicze barwy przypominające nitowane skrzydło wojskowego samolotu z nieodłączną biało-czerwoną szachownicą. To autorski pomysł mistrza, na który wpadł po sesji fotograficznej w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie i okazjonalnym zwiedzeniu zbiorów. Musiał jeszcze zapytać o zgodę Ministerstwo Obrony Narodowej. „Wierzę, że symbol polskiego lotnictwa wojskowego będzie dla mnie szczęśliwy" – napisał.
Po zwycięstwie w Soczi (a rosyjski realizator jego radość pokazywał tak, by nic nie pokazać) Stoch powiedział jeszcze do kamery TVP: „Ten symbol mi pomógł. W końcu ma się tych dobrych lotników. Prawda, Polsko?". Prawda! Skojarzenie lotnictwa z lataniem nad bulą jest oczywiste, ale tym razem chodziło przecież o coś więcej.
Gaworzenie o bułce z bananem
Znajomi Stocha mówią, że ten wtręt był świadomym prztyczkiem wobec Rosjan. Na swoim profilu napisał o „pozamiataniu pod ruskim niebem". Jednym z dobrych pilotów, o których wspominał Kamil Stoch, mógł być kapitan Arkadiusz Protasiuk, choć lewicowi komentatorzy wystrzegają się tych skojarzeń. „Gazeta Wyborcza" z błotem zmieszała wykładnię Antoniego Macierewicza, wiceprezesa PiS, który – jak napisano – ma ogląd świata „nawet nie tyle biało-czarny, co smoleńsko-ruski"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta