Czeski film
Przez ostatnie dwa tygodnie, wbrew tysiącom zdjęć, na których furkocą żółto-niebieskie sztandary i wstążki, Ukraina jawi mi się coraz częściej w czerwono-biało-niebieskiej tricolore. Nie, nie idzie mi o najbardziej katastroficzny scenariusz, z maską rosyjskiego czołgu napierającą na szlaban w Dorohusku czy Hrebennem; myślę o fladze Czech.
Myślenie analogiami historycznymi jest oczywiście zawsze ryzykowne: zwykle, nawet jeśli nasze skojarzenie nie jest całkowicie chybione, skupiamy się na jednym wyrazistym rysie sytuacyjnym, zapominając o odmienności czasów, usposobień, tysięcznych okoliczności. Bywają porównania całkowicie przestrzelone, chybione, gdy ktoś uprze się zestawiać nazwy instytucji lub wąsy władców. A jednak czasem podobieństwa, nawet uderzające, rzeczywiście mają miejsce, podobnie jak spotkania z sobowtórami. Zdarza się to coraz częściej, w miarę jak zalewają nas obrazy, stopklatki, filmy. Jeśli pamiętamy ich odpowiednio dużo, czasem dwie sceny z różnych miejsc i granic okazują się niemal dokładnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta