Jak adwokaci wygrywają sprawy w pięć minut
W procesach sądowych jest coś z teatru. Swoją rolę do odegrania ma też pełnomocnik: powinien mówić krótko, ciekawie i nie irytować sędziego.
Podczas jednej z rozpraw przed Sądem Najwyższym sędzia przywołał do porządku pełnomocniczkę: „Dałem pani 10 minut (a była 11., może 12. minuta jej wystąpienia), powinna pani przerwać i przeprosić...". I odebrał jej głos. Zwykle sądy nie są aż tak rygorystyczne, ale nawet 20 minut przeznaczone dla trzech czy czterech adwokatów powoduje, że na każdego wypada po pięć minut. Jak mają wygrać sprawę w tak krótkim czasie?
Kilkadziesiąt sekund na zainteresowanie
– W jednej ze spraw wnosiłem o uchylenie wyroku pierwszej instancji, wskazując, że sąd zapomniał o istotnych dowodach, co świadczyło o niezwykłej pobieżności i bałaganie – opowiada adwokat Maciej Ślusarek. – Rozprawa była mocno opóźniona, bo nie dojechała część akt z sądu okręgowego. Na salę rozpraw weszliśmy o godz. 16. Sędzia powiedział, że mamy po dwie minuty na wystąpienia. Moja klientka specjalnie przyjechała z zagranicy, więc wstałem i powiedziałem, że ta sprawa tak się właśnie toczy od początku: brak akt, brak dowodów, sąd, który nie ogląda całości akt. O dziwo, wygrałem! Staram się zawsze nie nadużywać wypowiedzi, mówię tylko to, co konieczne – dodaje mec. Ślusarek.
–...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta