Milczące potępienie
Na sprawowanie kontroli siłą przez Putina nie będzie chciał się zgodzić ani Nazarbajew, ani Łukaszenko, ani żaden inny przywódca nawet najsłabszej republiki – pisze publicysta.
Moskwa swoją decyzję użycia wojsk na Ukrainie uzasadnia potrzebą „ochrony Rosjan". Oczywiście, na Krymie najpierw działały „oddziały samoobrony", ale zdjęcie przez żołnierzy rosyjskiego oznakowania wcale nie oznaczało, że nie można było rozpoznać, kim są. Teraz wojsko rosyjskie jest już na Krymie niemal oficjalnie. Za to na wschodnią Ukrainę jeżdżą zza pobliskiej rosyjskiej granicy całe grupy „politycznych turystów", na razie po cywilnemu. I to oni rozpętują antyrządowe demonstracje, usiłując wzniecić nastroje separatystyczne. To oni są odpowiedzialni za śmierć kilku osób podczas starć w Doniecku.
Bardzo ostrożna krytyka
Tymczasem w każdej byłej republice ZSRR żyją Rosjanie. Na Białorusi to ponad 11 proc. całej ludności; w Kazachstanie Rosjan jest jeszcze więcej, bo aż 25 proc. Są też obecni w krajach Azji Środkowej, np. Kirgistanie jest ich ok. 7 proc. Wszędzie więc może się zdarzyć sytuacja, że okażą się „uciskani", więc niezbędna będzie rosyjska „pomoc".
Obawa przed Rosją jest na tyle silna, że trudno o jednoznaczną krytykę posunięć Moskwy. Kijów usiłował wykorzystać Wspólnotę Niepodległych Państw, by podnieść sprawę Krymu. Pod naciskiem Rosjan nie doszło jednak do nadzwyczajnego posiedzenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta